Skip to content

Coexist


I – VI Dzień Judaizmu

I – VI Dzień Judaizmu

I Dzień Judaizmu

1998 r.

Podczas Konferencji Episkopatu Polski, która miała miejsce w 1997 roku w Gdańsku, został przedstawiony pomysł wprowadzenia w Kościele katolickim w Polsce Dnia Judaizmu. Zamiar ten wywołał w opinii publicznej zrozumiałe rozdwojenie. Dla jednych był to następny sygnał dokonującej się „judaizacji chrześcijaństwa”. Dla innych – radosny znak pogłębiania samoświadomości Kościoła na temat swoich korzeni i roli w świecie.
Czym w zamiarze autorów, czyli Komitetu Episkopatu Polski do Dialogu z Judaizmem ma być Dzień Judaizmu w Kościele?
Chodzi głównie o czas refleksji i modlitwy nad tajemnicą związków chrześcijaństwa i braterstwa istniejącego między Kościołem Chrystusowym a Izraelem, ludem Bożym, ku któremu Jedyny Ojciec całego stworzenia zwrócił się ze specjalną miłością, ze względu na odkupienie rodzaju ludzkiego, o czym zaświadcza Pismo święte. Pośród chrześcijan, składających się w samych swoich początkach z „Kościoła z obrzezania” (Ecclesia ex circumcisione) oraz z „Kościoła z narodów” (Ecclesia ex gentibus), zatarła się powoli świadomość owych więzi, które – poprzez Jezusa Chrystusa – złączyły go na zawsze z Izraelem Bożym. Właśnie na to zwraca uwagę hasło pierwszego Dnia Judaizmu: „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”.
Ponowne odkrywanie wzajemnego duchowego braterstwa zakłada także spojrzenie na dwutysiącletnią wzajemną historię, pełną nieporozumień, zawiści i nieprzyjaźni, coraz bardziej oddalających obie wspólnoty, ale też – co o wiele ważniejsze – dostrzeżenie i docenienie tego, co budowało i posiadało moc jednoczącą, co nawzajem ubogacało. Wspólne, poważnie przygotowane i medytacyjne zgłębianie orędzia Pisma świętego oraz historii otwiera przed nami nowe perspektywy budowania ludzkiej wspólnoty miłości i miłosierdzia, która tak bardzo odpowiada prawdziwie człowieczym potrzebom i przeznaczeniu.
Dla nas, Polaków, dzień ten może mieć szczególne znaczenie. Jeśli stanie się on okazją do pogłębionego przyswojenia sobie nauczania Kościoła katolickiego na temat Żydów i judaizmu, wówczas pogłębi się również nasza świadomość chrześcijańska. Już choćby dlatego Dzień Judaizmu jest do prawdy bardzo potrzebny Kościołowi katolickiemu w Polsce.
Jeśli zaś w tym dniu modlitwy będą organizowane wspólnie z Żydami, przynieść mogą one jedynie więcej duchowego dobra dla obu wspólnot, czego dobitnym przykładem pozostaje wizyta Ojca Świętego Jana Pawła II w synagodze rzymskiej.
Data wybrana dla przeżywania Dnia Judaizmu, a mianowicie 17 stycznia, nie jest przypadkowa. Jest to przeddzień Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Bliskość czasowa z modlitwą o jedność chrześcijan nie oznacza żadnej chęci prozelityzmu Kościoła w stosunku do Żydów ani też judaizacji chrześcijaństwa. Ten zbawczy czas ma wskazać na chronologię dziejów zbawienia oraz prowadzić do lepszego poznania się i zrozumienia opartego na wzajemnym szacunku dla obu tradycji religijnych, a także do wyeliminowania uprzedzeń i nieufności. Ponadto otwiera możliwość wzajemnej współpracy wyznawców obu religii, wskazuje na konieczność dawania wspólnego świadectwa na rzecz sprawiedliwości i poszanowania ludzkiej godności. Przygotowuje nas do wprowadzenia w czyn tego, co oznacza wspólne powołanie do bycia błogosławieństwem dla świata, ludzi i narodów.

VI Dzień Judaizmu

2003 r.

Już po raz szósty w Kościele katolickim w Polsce obchodzimy Dzień Judaizmu, dzień dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Czas poświęcony szczególnej modlitwie i refleksji nad tajemnicą związków chrześcijaństwa z judaizmem; Kościoła Chrystusowego z Izraelem, ludem Bożym, ku któremu Bóg Ojciec całego stworzenia zwrócił się ze specjalną miłością ze względu na odkupienie całego rodzaju ludzkiego.
Minione lata potwierdzają dobrą wolę Kościoła katolickiego w Polsce. Różne diecezje opracowały specjalne wezwania Modlitwy Powszechnej, organizowano nabożeństwa Słowa Bożego, medytacje biblijne, spotkania modlitewne, spotkania z przedstawicielami gmin żydowskich, koncerty muzyki, sesje popularnonaukowe, oglądano synagogi. Raczej rzadko mieliśmy do czynienia z bezczynnością, tłumaczoną brakiem ludności żydowskiej na terenie diecezji, ponieważ dostrzeżono w tym wydarzeniu przynajmniej okazję do pogłębienia świadomości wewnątrzkościelnej. Była to sposobność do pilniejszego poznania i przyswajania sobie treści nauczania Kościoła katolickiego na temat Żydów i judaizmu. Przede wszystkim zaś popłynęła ku Bogu modlitwa, która otwarła przed nami perspektywę budowania wspólnoty miłości i miłosierdzia, która tak bardzo odpowiada ludzkim potrzebom i przeznaczeniu.
Przy tej sposobności dalecy jesteśmy od tworzenia wrażenia konstruowania religijnego synkretyzmu, swoistego supermarketu religijnego, oferującego każdemu do wyboru to, co mu się bardziej podoba. Nie chodzi o żadną fuzję za cenę niwelowania różnic. A jednocześnie zdajemy sobie sprawę z trudności, jakie dla dialogu rodzi duch tego świata, także z trudności kultury laickiej, która nie dopuszcza do siebie niczego, co przekracza ludzki rozum.
Chodzi raczej o to, by wzorując się na dialogowej naturze Objawienia oraz Ewangelii, która winna przenikać wszelką aktywność Kościoła, wprowadzać tego samego ducha dialogu w społeczeństwo. Ducha eliminującego wzajemne wrogie wyobrażenia o sobie, zakładającego nawrócenie, uczącego szacunku, zaufania i przyjaźni, komunikowania się. Ducha poznawania, wzajemnego wzbogacania, przy całym posłuszeństwie prawdzie i w poszanowaniu wolności ludzkiego sumienia. Bez pomijania spojrzenia na wspólną historię, nieraz pełną nieporozumień, niechęci i nieprzyjaźni, zaś innym razem budującą i jednoczącą. Inaczej mówiąc, celem wewnętrznym tego Dnia Judaizmu jest wyjaśnianie naszych wzajemnych relacji w perspektywie przykazania miłości (Łk 10, 27). Celem zewnętrznym – powolne formowanie i ukierunkowanie społeczeństwa na wspólnotę (communio), która jest coraz bardziej świadoma wspólnych zadań i coraz bardziej tęskni do wspólnoty (commitio) z Bogiem.

Ziemia Święta
Nie wszystko pomaga nam na tej drodze. I tak np. od dwóch lat jesteśmy świadkami permanentnego braku pokoju w Izraelu, spowodowanego przez niektórych polityków izraelskich, według których pokój można osiągnąć jedynie przemocą. A w konsekwencji tego ponad 340 palestyńskich dzieci zabitych, a co najmniej 7 tysięcy nieletnich rannych. Aresztowania i tortury, akty przemocy, strzelanie do cywilów, niesprawiedliwe niszczenie domów, łamanie praw człowieka – oto powody, dla których Caritas Internationalis mówi o „technologicznie zaawansowanej wersji apartheidu” stosowanej przez władze izraelskie na okupowanych terytoriach palestyńskich (Rzym, 21.09.2002). Z drugiej strony to ta sama desperacka metoda, kwestionowanie prawa do istnienia państwa Izrael, wychowywanie do odwetu, zachęta do aktów terroru, samobójcze ataki bombowe na niewinnych cywilów izraelskich. Przemoc rodzi przemoc, wciągając w zasięg swego oddziaływania nowe pokolenia, które w ten sposób dziedziczą nienawiść, jaka dzieliła poprzednie generacje. Terroryzm grupowy i państwowy, używający przemocy jako strategii politycznej i ekonomicznej, bazuje na pogardzie dla ludzkiego życia. Właśnie dlatego on sam stanowi prawdziwe przestępstwo przeciw ludzkości.
Nie bez powodu ci, którzy zdają sobie sprawę z niesłuszności obranej metody – żydowscy rabini, katoliccy księża, ewangeliccy pastorzy, islamscy i druzyjscy imamowie zrzeszeni w ruchu „Duchowni na rzecz pokoju” – wspólnie wezwali Izraelczyków i Palestyńczyków do wzajemnego uznania prawa obu narodów do życia w Ziemi Świętej. Proszą o „respektowanie powszechnych praw człowieka, o przestrzeganie etnicznych i religijnych różnic oraz uznanie pełni narodowych aspiracji obu narodów: żydowskiego i palestyńskiego tak, aby mogły one żyć wolne od łez”. Zdają sobie sprawę z tego, że „każda profanacja sanktuariów i miejsc świętych jest zarazem profanacją Bożej obecności na świecie, nawet jeśli przyznaje się, że od sanktuariów budowanych z kamieni ważniejsze są te, które Bóg wznosi w ludzkim sercu”. Wobec zła i przemocy, które rozprzestrzeniają się nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale i na całym świecie, odpowiedzią nie może być dalsze zło, potrzeba raczej odpowiedzi sprawiedliwości i miłosierdzia.
Trzeba budować żywe mosty między rozpaczą a nadzieją. Jaka droga prowadzi do przywrócenia pełnego porządku moralnego i społecznego, tak barbarzyńsko pogwałconego? Pogwałcony porządek można przywrócić w pełni jedynie wtedy, gdy złączymy ze sobą sprawiedliwość i ten szczególny rodzaj miłości, jakim jest przebaczenie:
Nie da się natychmiast zrozumieć ani łatwo przyjąć propozycji przebaczenia. Jest ona z różnych względów przesłaniem paradoksalnym. Przebaczenie bowiem zawsze niesie z sobą krótkotrwałą pozorną stratę, natomiast zapewnia długoterminowy realny zysk. Z przemocą jest dokładnie odwrotnie: wybiera krótkoterminowy zysk, lecz na długą metę powoduje realną i trwałą stratę. Wybaczenie może się wydawać słabością; w rzeczywistości jednak zarówno jego udzielenie, jak i przyjęcie zakłada wielką siłę duchową i wysokiej klasy odwagę moralną .

Jedwabne
W Polsce rok 2001 i 2002 zostały zdominowane przez dyskusję o wydarzeniach z 1941 roku, jakie miały miejsce w Jedwabnem i innych miejscowościach ówczesnego pogranicza niemiecko-rosyjskiego.
Jaka nauka płynie z tamtych wydarzeń sprzed ponad sześćdziesięciu lat? Zapewne ta, że wydarzenia te wpisują się w historię potworności, jakie ludzie wyrządzali i wyrządzają sobie na całym świecie – od Jugosławii do Rwandy – w czas wojny i bezprawia aż po dzień dzisiejszy.
Pamięć żydowska z tamtych lat przechowuje obraz własnych strat w ludziach i krzywd doznanych w najtragiczniejszych dla siebie momentach, na które świat był obojętny. Pamięć polska też przechowuje obraz własnych krzywd i cierpień. Obie pamięci, jak obie narodowości, nie płyną do przodu razem, ale obok siebie. A przecież dopóki ludzie nie zrozumieją, że wszyscy są dziećmi jednego Boga, a zatem braćmi, dopóty istnienie drugiego człowieka będzie pod znakiem zapytania. I nawet jeśli to życie znajdzie się w zagrożeniu, nie wywoła właściwego odruchu żalu, współczucia, pomocy, wprost przeciwnie – jeśli tylko spotka się z niewiedzą, przebiegłą manipulacją czy rzeczywistą krzywdą – dalej będzie rodzić obojętność, niechęć, chciwość, zwyrodniałe zadowolenie z nieszczęścia drugiego, a w najgorszych wypadkach pragnienie odwetu i zemsty. Dlatego przypominamy sobie modlitwę biskupów z kościoła Wszystkich Świętych w Warszawie:
Bolejemy głęboko nad postępowaniem tych, którzy w ciągu dziejów – szczególnie w Jedwabnem i innych miejscowościach – przysporzyli Żydom cierpień, a nawet zadali im śmierć. Odnosimy się do tej zbrodni także dlatego, abyśmy mogli owocnie podjąć odpowiedzialność za przezwyciężanie wszelkiego zła występującego dzisiaj. Wysiłek oczyszczania pamięci staje się dla nas trudnym zadaniem oczyszczania sumień. Podejmujemy to zadanie i raz jeszcze potępiamy wszelkie przejawy nietolerancji, rasizmu i antysemityzmu, o których wiadomo, że są grzeszne .
Siostro Julio Rodzińska, dominikanko, Siostro Klemenso Staszewska, urszulanko z Rokicin Podhalańskich, księże Michale Piaszczyński z Łomży, błogosławieni męczennicy, którzy złożyliście swe życie, by ratować Żydów, starszych braci w wierze, uczcie nas patrzeć miłosiernymi oczyma Chrystusa na ludzi innych narodów i przekonań.

„Święta powinność”
Znaczącym wydarzeniem z dziedziny dialogu chrześcijańsko-żydowskiego minionego roku była deklaracja amerykańska zatytułowana Święta powinność. Jest ona odpowiedzią ze strony grupy chrześcijańskich teologów na wcześniejsze oświadczenie Dabru emet, czyli „Mówcie prawdę” (10.09.2000), grupy rabinów amerykańskich na temat chrześcijan i chrześcijaństwa, nawołującą Żydów do nowego spojrzenia na chrześcijaństwo.
Obie deklaracje wypływają z duchowo bliskich sobie środowisk, współpracujących od ponad trzydziestu lat z Instytutem Badań nad Chrześcijaństwem i Judaizmem w Baltimore. Patrząc z różnych perspektyw i nie starając się zacierać rzeczywistych różnic, szukały one nowego spojrzenia na stare problemy, spotykając się, dyskutując i pisząc wiele na ten temat. Ich punkt widzenia nie jest powszechnie akceptowany przez wszystkich – zwłaszcza ortodoksyjnych – rabinów amerykańskich ani przez wszystkich księży katolickich. Nie jest to także stanowisko całej Konferencji Episkopatu amerykańskiego. Zamiast określania swojej tożsamości przy pomocy postawy zorientowanej „przeciwko komuś”, starały się one określić „razem z kimś”. Jest to z pewnością próba dobrej woli i dowód na to, że ludzie różnych religii mogą razem pracować, eliminując stare antagonizmy. Starając się wzajemnie przedstawiać w sposób właściwy, nie tylko ze względu na sprawiedliwość wobec siebie, ale i z troską o integralność własnej wiary.
Autorzy chrześcijańskiej deklaracji prezentują dziesięć twierdzeń, proponując, aby bracia w chrześcijaństwie wzięli je pod rozwagę. Wzywają wszystkich chrześcijan do refleksji nad ich wiarą w świetle tych stwierdzeń. Uważają taką refleksję za naszą świętą powinność. Mówią o trwałym przymierzu Boga z ludem żydowskim. O tym, że Jezus z Nazaretu żył i nauczał jako wierny Żyd. Że starożytne konflikty nie mogą rzutować na obecne relacje pomiędzy chrześcijanami a Żydami. Że judaizm jest żywą wiarą ubogaconą przez stulecia rozwoju. Że Biblia łączy, a zarazem dzieli Żydów i chrześcijan. Że nauczanie pogardy wobec judaizmu obraża Boga. Że ziemia Izraela ma swoje znaczenie dla życia ludu żydowskiego. Że chrześcijanie powinni wspólnie z Żydami pracować na rzecz uzdrowienia świata.
Jak wiele innych, także i ta deklaracja jest przedmiotem wielu polemik. Co w niej cenne, to ożywiające pragnienie nawiązania zerwanych więzi, zaprzestanie wzajemnego potępiania się, otwarcie się na przebaczenie, bo umiejętność wybaczania jest podstawą każdego bardziej sprawiedliwego i solidarnego społeczeństwa.

Miłosierdzie
Przypominamy sobie prawdę, że Bóg zawarł z Izraelem przymierze miłosierdzia. Pan Bóg stwarzając świat, podtrzymując go w istnieniu, wybierając Izraelitów na swoją szczególną własność, włączając duchowo w tenże lud Boży członków innych narodów, w każdym z tych poczynań kierował się przede wszystkim miłosierdziem.
Jak wiadomo, w tradycji żydowskiej samo imię Boga zwracało już na to uwagę –wskazywało na Boże miłosierdzie i Bożą sprawiedliwość (Gen. R. 33, 3). Oba te Boże przymioty byłyby zaangażowane już w dziele stworzenia świata i człowieka: „Jeśli stworzę świat – mówi Pan Bóg do siebie – kierując się tylko miłosierdziem, grzechy będą się mnożyć ze wszystkich stron. Jeśli go stworzę bacząc tylko na sprawiedliwość, jak zdoła ten świat przetrwać? Stworzę go zatem za pomocą obydwu przymiotów, aby mógł przetrwać” (Gen. R. 12, 15). Oba przymioty Boże potrzebne są także w podtrzymaniu istnienia całego świata. Na pytanie: gdzie są Jego potężne czyny, w czasach, kiedy poganie czynią z Jego dzieci niewolników? – pada odpowiedź: „Wprost przeciwnie, to, że poskramia swój gniew i okazuje cierpliwość wobec grzeszników, jest największym przejawem Jego potęgi” (Joma 69 b). Na miłosierdziu Bożym bazuje całe nauczanie o możliwości ludzkiej skruchy: „Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył” (Ez 33, 11). Boskie współczucie jest szczególnie widoczne w Bożym sądzie nad ludzkimi czynami. „Choćby dziewięciuset dziewięćdziesięciu dziewięciu aniołów zaświadczyło o winie człowieka, a jeden tylko stanął w jego obronie, Święty Jedyny (niech będzie błogosławiony!) przechyli szalę na jego korzyść” (Kid. 61 d). To właśnie ze względu na to, że „świat sądzony jest przez łaskę” (Awot 3, 9) można nazwać Boga „Miłosiernym”.
Gdyby Pan Bóg nie był miłosierny w stosunku do swego ludu, jeden i ten sam plan Boży wobec całego stworzenia nie mógłby zostać zrealizowany. Ponieważ jednak jest On miłosierny, dlatego każde zerwanie przymierza ze strony ludzi znajdowało swój finał w odnowieniu przymierza przez Boga. W odnowieniu usynowienia, odnowieniu miłości, odnowieniu zjednoczenia. Przymierze odnawialne to jeden z przywilejów Izraela (Rz 9, 4), przywilej, w którym aż do czasów przyjścia Pana Jezusa poganie nie uczestniczyli. Wszystko to stało się możliwe jedynie dzięki przekraczającemu wszelkie pojęcie miłosierdziu Bożemu. Czegóż może oczekiwać Bóg od nas w zamian, jeśli nie miłosierdzia? „Za wierne słuchanie tych nakazów i pilne ich wykonywanie będzie ci twój Bóg, Jahwe, dochowywał przymierza i miłosierdzia, które poprzysiągł przodkom twoim” (Pwt 7, 12).